Zaznacz stronę

Transkrypcja wywiadu z Piotrem Michalakiem przeprowadzonego przez Magdalenę Balcerzak. Zapraszamy do odsłuchania oryginału.

Magdalena Balcerzak: Witam Was bardzo serdecznie. Dzisiaj spotykamy się z Piotrem Michalakiem, prezesem zarządu „Strategie Rozwoju”, który od dziesięciu lat wspiera innych przedsiębiorców. Oprócz tego jest producentem gier mobilnych oraz fundatorem studiów Internship MBA w Warszawie.

Piotrze, jak w ogóle zaczęła się Twoja przygoda z przedsiębiorczością?

Piotr Michalak: Zaczęła się w ósmej klasie podstawówki, kiedy zacząłem muzykować i już wtedy zacząłem zastanawiać się, jak to się dzieje, że jeden muzyk robi bardzo ambitną muzykę, fajną intelektualnie, a słabo się sprzedaje, natomiast drugi robi niekoniecznie aż tak intelektualnie wspaniałą muzykę, a sprzedaje się lepiej. Od czego to zależy, że jedni ludzie podążają za innymi, że ktoś jest bardziej liderem, że ktoś jest bardziej charyzmatyczny? Wtedy też były takie pierwsze moje próby, żeby sprzedawać swoje nagrania, żeby coś zacząć na tym zarabiać, jeszcze wtedy średnio udane. Później miałem epizody – powiedzmy, jak się zaczęło takie dorosłe życie, w okolicy osiemnastego roku życia – że popracowałem trochę na etacie w paru różnych miejscach i poznałem, jak są zorganizowane różne firmy, po czym odkryłem powołanie do tego. Okazało się, że potrafię zrozumieć, co stoi za osnową rzeczywistości, że ludzie prowadzą biznes, ale patrzą na niego zazwyczaj dwuwymiarowo, a odkryłem taki dar, że widzę te wszystkie elementy, z których biznes jest złożony. Patrzę na biznes systemowo, patrzę na niego z lotu ptaka i mając dwadzieścia lat potrafiłem doradzać czterdziestoletnim prezesom zarządu, co mogliby zrobić w swojej firmie, żeby ją rozwinąć. Widziałem dwa wymiary szerzej, więcej i to sprawiło, że od razu zacząłem osiągać jakieś tam na początku skromne sukcesy w dziedzinie consultingu, doradztwa marketingowego, strategicznego i rozwinęło się to w agencję reklamową.

M.B.: Ile miałeś lat, kiedy założyłeś pierwszą firmę?

P.M.:  Dziewiętnaście, dwadzieścia.

M.B.: A od niedawna producent gier mobilnych?

P.M.: Tak, to jest dziedzina, do której właśnie wchodzimy w tej chwili. Nasza pierwsza gra jest teraz na ukończeniu, ruszają prace nad drugą i zaraz chcę utworzyć de facto proces produkcyjny, taką fabrykę gier czy wydawnictwo. Jest to w tej chwili jeden z największych rynków na świecie o dosyć niskiej barierze wejścia. Może nie chcę reklamować, jakieś konkurencji robić – chociaż na zdrowie, niech wam się dobrze wiedzie, wchodźcie na ten rynek, zarabiajcie pieniądze, proszę bardzo. Jest dosyć niska bariera wejścia, potencjalnie duże pieniądze i tym, co mnie przekonało, jest potencjał dotarcia do setek, tysięcy i milionów ludzi. To jest medium! Mało kto patrzy w tej chwili na ten rynek jak na medium komunikacyjne, generalnie jest tam rzesza zapaleńców, którzy po prostu tworzą gry. A ja myślę sobie tak: „ja chcę wywierać pozytywny wpływ na społeczeństwo albo w ogóle na świat, więc muszę komunikować się do setek tysięcy ludzi poprzez edukację”, bo do tej pory zajmowałem się edukacją przez ostatnie kilka lat. Nie jestem w stanie dotrzeć do więcej niż paru tysięcy ludzi, a jeśli jakąś grę ściąga milion albo kilka milionów osób, to możesz w tej grze zawrzeć pewne wartości i pewne idee, które sprawią, że również życie tych ludzi się zmieni, że oni coś zrozumieją, że zastanowią się, że będą mieli autorefleksję. Gra staje się dzisiejszym takim wymiarem właśnie edukacji albo tak jak kiedyś kino, książka były mechanizmem wywierania wpływu. Gry stały się medium dotarcia do milionów i dlatego wchodzę na ten rynek – żeby wywierać pozytywny wpływ.

M.B.: Czyli żeby wywierać pozytywny wpływ, ale z drugiej strony jest to łatwy kanał gdzie można dotrzeć jednocześnie do mas ludzi?

P.M.: Tak.

M.B.: Czy jak pracujesz od dziesięciu lat z przedsiębiorcami, uważasz, że nieraz jest tak jak powiedział Jacek Rozenek – że on widzi problem polskich przedsiębiorców, że nie patrzą globalnie, że otwierają swoją małą firemkę i widzą tylko dwie ulice do przodu, a nie są dumni z tego i nie mają marzeń, żeby ich firma stała się znana w całym świecie? Jakie masz zdanie na ten temat?

P.M.: To nie jest tyle problem tych firm, co wydaje mi się, że to jest z jednej strony kwestia takiego powołania, że niektórzy po prostu nie czują się powołani do wielkich rzeczy. Wyobraźmy sobie takiego przedsiębiorcę, który różne rzeczy przeżył, ma na przykład czterdzieści czy pięćdziesiąt lat i nie jest mu w głowie, żeby podbić wszechświat, zmienić cały świat i w ogóle – on chce sobie spokojnie zarobić na życie prowadząc swój mały pensjonat na przykład. Prowadzi małą firemkę, mały sklepik i sobie żyje. Już na niczym więcej mu nie zależy, więc to nawet niekoniecznie może być problem. Z drugiej strony faktem jest, że mamy w Polsce taki kompleks niższości wobec zachodu, z którym wielu trenerów motywacyjnych stara się teraz zmierzyć. Wydaje nam się, że od Ameryki wszystko pochodzi, a my tutaj, Polacy, z czym mamy się wychylać. W Polsce faktycznie powstaje dużo  start-upów, które chciałyby zaistnieć na rynku globalnym, mają na to coraz częściej szansę. Mało ludzi ma wizję. Wydaje mi się, że to też się łączy z takim polskim poczuciem niskiej wartości. Mamy generalnie w Polsce poczucie niskiej wartości, bardzo niską samoocenę i brak pewności siebie bardzo mocno zarysowane w naszej kulturze, wynikające z wychowania , sposobu, w jaki to pokolenie zostało wychowane i to sprawia, że rzadko kiedy mamy wielkie wizje, wizje zmiany świata. Co najwyżej słyszy się o tym, że polska myśl techniczna jest silna, czyli że był jakiś wynalazca, który odkrył jakieś rozwiązanie techniczne, opatentował i jest teraz stosowane na całym świecie, na przykład metoda jakiegoś znanego chemika. Ale rzadko słyszy się, żeby polski prezes założył korporację chemiczną, która jest największa na całym świecie, nie? Poza tym, jeszcze była komuna, która zabiła przedsiębiorczość w zalążku, ale to się zmienia. Myślę, że to nasze pokolenie i następne sprawi, że Polska stanie jedną z potęg gospodarczych.

M.B.: To jak myślisz, co można zrobić, żeby tak się stało?

P.M.: W sumie już tak się staje i już nie za dużo trzeba robić. Myślę, że trzeba zdetronizować Tuska może, nie wiem. Trzy razy 18% to był dobry plan, bo im są niższe podatki, tym więcej można reinwestować zysku, więcej zatrudniać ludzi. Podatki zabijają przedsiębiorczość, a niektóre podatki są niedochodowe np. CIT podobno jest niedochodowy. Ale z podatkami nic nie możemy zrobić, możemy co najwyżej optymalizować nasze działalności w granicach prawa, ale tym, co osobiście powinniśmy robić jest po pierwsze zastanowić się, co jest moim wielkim marzeniem, co jest moim powołaniem, co chciałbym zmienić w świecie na lepsze. Nie tylko to, że chciałbym mieć dom, szczęśliwą rodzinę i dobry samochód, bo to są egoistyczne cele i dążenia. To znaczy, każdy ma cele egoistyczne i altruistyczne… No, niektórzy nie mają altruistycznych. Wiadomo, że każdy chce mieć szczęśliwą rodzinę, ale to jest oczywiste, a twoich klientów to nie interesuje. Ty się musisz zastanowić, drogi przedsiębiorco, co ty chcesz zmienić w świecie na lepsze, co ty chcesz dla innych ludzi zrobić. Swoją drogą na ten dom zarobisz, spoko, tylko ich to nie interesuje, że tych chcesz mieć dom. Ty się skup na tym, czego chcesz dla nich, co chcesz wielkiego na świecie zrobić i zadając to pytanie dojdziesz prędzej czy później (może ci to zająć nawet parę lat) do odkrycia swojej wielkiej wizji.

M.B.: A co Twoim zdaniem powinni zrobić młodzi ludzie, żeby zacząć przygodę z biznesem? Na dzień dzisiejszy szkoła czy studia nie dają praktycznej wiedzy. Ja sama zakładając swoją firmę musiałam się uczyć na błędach. Osoba, która kończy studia, ma dobre przygotowanie teoretyczne i chcąc skorzystać z jakichś szkoleń, progiem wejścia na takie szkolenia – nawet kiedy już student znajdzie sobie fajne studia, które dają jakąś wiedzę praktyczną, dodatkowe szkolenia czy jakiegoś mentora – są bardzo często koszty dla niego nie do udźwignięcia. To często jest ich wymówka, że oni nie mogą się uczyć biznesu, bo nikt ich nie wspiera i nie mają gdzie tego szukać. Co młody człowiek może w Polsce zrobić, żeby faktycznie tę wiedzę zdobyć i zacząć działać?

P.M.: Ten młody człowiek powinien zrobić kilka rzeczy. Po pierwsze, warto, żeby się zapisał do klubu EuroCash – ja popieram tę inicjatywę, bo potrzebujemy przebywać z innymi ludźmi, którzy do czegoś dążą, coś chcą osiągnąć. Być w takich grupach wsparcia, bo kto z kim przestaje, takim się staje. Jak przebywasz w otoczeniu studentów, którzy tylko marudzą i chleją wódę, to sam będziesz tylko marudzić i chlać wódę . W ten sposób do niczego wielkiego nie dojdziesz, albo może za dwadzieścia lat dojdziesz. Jeżeli przebywasz w takim klubie osób przedsiębiorczych, to stajesz się przedsiębiorczy. Zaczynasz dążyć do czegoś, zaczynasz rozumieć procesy ekonomiczne czy gospodarcze. Tu na marginesie dodam, że pamiętam, jak koledzy studiujący na elektronice śmiali się, kiedy zmieniałem studia z elektroniki na marketing i zarządzanie. Oni się śmiali, że ekonomia jest taka łatwa, że tam jest tylko a + b + c, nie ma żadnych całek. A ja dzisiaj po tych parunastu latach zastanawiania się na tematy liderskie i zarządcze widzę, że nie jest to takie łatwe, że nie jest tylko a + b + c, że kiedy chodzi o pieniądze, to nam mózg głupieje po prostu, jesteśmy debilami. Możemy liczyć całki, ale jeżeli chodzi o pieniądze, to jesteśmy debilami. Właśnie dlatego potrzeba przebywać w grupach wsparcia, czyli EuroCash jest dobrym rozwiązaniem. Znaleźć sobie mentora, można przyjść  do mojej Akademii Biznesu nawet na raty, poprosić rodziców o wsparcie finansowe takiej edukacji praktycznej, gdzie ja prowadzę przez proces zbudowania silnego biznesu. Przez sześć miesięcy jest dostęp do wiedzy na najwyższym światowym poziomie, której nie ma na uczelniach, której w sumie nie ma na szkoleniach, która jest bardzo unikalna i niedostępna. To jest kolejne rozwiązanie –  jeszcze następne to wziąć się ostro za robotę, właśnie przestać marudzić. Jest naprawdę dużo teraz wsparcia dla młodych ludzi. Byłem ostatnio zaproszony na wykład na Festiwal Przedsiębiorczości BOSS – one się odbywają w całej Polsce, przyjeżdżają tam wykładowcy, praktycy i dzielą się swoim doświadczeniem. Może jedni są lepsi, drudzy gorsi, ale jest to możliwość dotknięcia kilku różnych umysłów. Za darmo jest w Internecie dostępny TED (nagrania z TEDa), są dostępne za siedemnaście dolarów kursy na Udemy, jak np. zdobyć kapitał na Kickstarterze, jak wydać z sukcesem książkę na Amazonie, jak zbudować biznes. Wiedza jest coraz tańsza, jest coraz bardziej łatwo dostępna. Są darmowe nagrania najlepszych polskich trenerów w Internecie dostępne na YouTube za darmo, można chociażby te darmowe oglądać, zamiast oglądać jakiś głupi film, gdzie do siebie tam strzelają i się biją. Ja też lubię czasem obejrzeć, spoko, ale żeby nie siedzieć na torrentach cały dzień, nie ściągać nie wiadomo czego, tylko właśnie wejść na coś wartościowego. Warto też zajmować się rozrywką, bo to czasem pozwala nam zarabiać na rozrywce. Ja na przykład dzięki temu, że znam rynek gier, jestem w stanie wejść na ten rynek, ale przeszedłem też przez paręnaście lat edukacji biznesowej. Łączymy te dwie rzeczy. Siedzenie tylko w rozrywce, siedzenie tylko cały dzień i picie wódki, tylko oglądanie głupich filmów nigdzie cię nie doprowadzi. A możliwości teraz zdobycia wsparcia poprzez szkolenia, festiwale, eventy, które odbywają się za darmo, inkubatory przedsiębiorczości, są nieograniczone. Tego jest więcej, niż jesteś w stanie wykorzystać.

M.B.: A co z tymi studiami w takim razie, skoro jest tyle praktycznej wiedzy na rynku? Warto kończyć studia czy nie? Czy lepiej zacząć wcześniej przygodę z biznesem i uczyć się na własnej przygodzie i błędach?

P.M.: To jest trudne pytanie, bo jeżeli ktoś jest na czwartym lub piątym roku studiów magisterskich lub powiedzmy na trzecim roku studiów licencjackich, to już niech kończy te studia, co tam, będzie miał dokument i może się kiedyś przyda. De facto nie wiem, ile jeszcze lat minie, nim firmy przestaną w jakiś sposób na to patrzeć. Przykładowo nie uda Ci się firma i stwierdzisz, że potrzebujesz na parę lat pójść na etat, żeby tam jakoś spłacić długi i zastanowić się, co chcesz dalej robić. Albo wtedy, powiedzmy, jeżeli będziesz chciał albo stwierdzisz, że brakuje Ci doświadczenia korporacyjnego, żeby wiedzieć, jak działają pewne systemy i procedury i móc następnie samemu zbudować dużą firmę. Tak ja mierzyłem się z takim problemem, nie zdecydowałem się żeby pójść do korporacji, ale bardzo dużo kosztowała mnie ta edukacja, żeby wiedzieć, jak się tworzy strukturę. W związku z tym, że nie miałem takiego praktycznego doświadczenia z korpo. No to wtedy, gdy mamy takie wyzwanie i chcesz pójść do tej pracy, to spojrzą na te dokumenty i pewnie przez dwadzieścia lat jeszcze będą patrzeć, więc może się ten papier przydać. Natomiast zdecydowanie priorytetem numer jeden jest próba założenia własnej firmy jak najwcześniej albo zdobycia doświadczenia zawodowego. Niekoniecznie ktoś w wieku osiemnastu lat musi zakładać własną firmę, bo właśnie nie będzie miał wiedzy, jak się pracuje w zespole, nie będzie miał wiedzy, jak się kształtują procesy, systemy i procedury, na bazie których tworzy się duże organizacje. Szybciej wystartuje, więc więcej zbuduje od strony tego szybkiego startu, ale jeśli ktoś ma te osiemnaście czy dwadzieścia lat, to jest to do rozważenia. Może warto najpierw ten rok, dwa popracować dla jakiejś firmy i zdobyć to doświadczenie praktyczne, jak się firmę organizuje i potem założyć firmę. No, ale jeżeli ktoś czuje się na siłach, niech od razu zakłada firmę. A studia można zrobić jakby na marginesie. Myślę, że warto rozważyć studia zaoczne; ja się przeniosłem na studia zaoczne po paru latach studiowania i nie żałuję tego wyboru, chociaż inżynier trwał rok dłużej na zaocznych, skończyłem politechnikę. I są pewne rzeczy, których niestety jeszcze poza studiami się nie nauczymy, przykładowo jeżeli ktoś chce być lekarzem, jeżeli ktoś chce być prawnikiem, musi zrobić studia prawnicze. Możesz założyć kancelarię prawną, nie będąc prawnikiem, zatrudniając prawników i trzeba mieć tego świadomość. Można zarządzać szpitalem, nie będąc lekarzem, czy założyć przychodnię, nie będąc lekarzem, ale też z drugiej strony, żeby zrozumieć lekarzy, to warto jest liznąć ich środowisko. Jeżeli ktoś skończy medycynę, będzie dobrze rozumiał, jak myślą lekarze, co oni przeszli, z czym oni się mierzyli, na czym polega ich praca. To jest wartość, ale tak jak mówię, żeby założyć szpital, nie trzeba być lekarzem. Znowu żeby siedzieć w elektronice, skończenie studiów z elektroniki pomoże – ciężej będzie wejść w elektronikę bez takich studiów, ale nie jest to niemożliwe. Żeby prowadzić firmę elektroniczną nie trzeba  być elektronikiem.

M.B.: Kiedyś rodzice uczyli nas, że trzeba skończyć dobrą szkołę, bo to daje pracę i to faktycznie działało dziesięć czy dwadzieścia lat temu. Dzisiaj są w naszej społeczności również rodzice, osoby, które zdają sobie sprawę, że system się zmienił i trzeba inaczej wychować dzieci, a zapewnienie im dobrej edukacji wcale nie zagwarantuje im dobrej przyszłości. Znaleźli się w takim trochę nowym świecie, gdzie sami muszą zadecydować, jak dzieci poprowadzić. Ty jesteś również ojcem. Czy masz jakieś rady dla rodziców, co teraz, kiedy nie mamy jeszcze wzorców, przykładów, bo nie wychowaliśmy jeszcze żadnego takiego pokolenia? Jak można dzieci poprowadzić, żeby w dzisiejszym świecie sobie poradziły?

P.M.: Moi rodzice, pewnie jak wszyscy, popełnili szereg błędów, ale szereg rzeczy zrobili dobrze i to, co potrafię teraz bardzo dobrze zlokalizować i docenić, co sam wdrażam i co zaowocowało tym, że jestem w tym miejscu, gdzie jestem, to po pierwsze: moja mama odnalazła swoją rolę nie w tym, żeby mnie na każdym kroku kontrolować i pilnować, tylko w tym, że jej rolą jest stworzenie warunków do rozwoju i do nauki. Rolą dobrego rodzica, a rolą dobrego ojca szczególnie, jest stworzenie warunków dla dziecka, a nie zmuszanie dziecka. Można na to spojrzeć z perspektywy takiej trochę teologicznej. Jeżeli Bóg stworzył świat, to czy Bóg stoi przy tobie i mówi ci, którego maila masz teraz otworzyć? Nie. Stworzył świat i dał ci warunki do życia i rozwoju, co nie znaczy, że kontroluje cię na każdym kroku i mówi ci, jak masz piec ciasto, czy co masz zjeść na śniadanie. Ty jesteś wolny. Tak samo rolą rodzica jest stworzenie warunków i danie wolności. W wolności jest w stanie ukształtować się postawa odpowiedzialności za siebie i za innych, a w szczególności za siebie. Dopiero kiedy ktoś ma poczucie odpowiedzialności, to ma poczucie ukonstytuowania i samostanowienia, a kiedy ma to poczucie, to w takich warunkach dopiero tworzy się przedsiębiorczość, wolna inicjatywa. Dopiero w takiej wolności tworzy się odpowiedzialność i wolna inicjatywa, więc masz wtedy dziecko przedsiębiorcze, naturalnie przedsiębiorcze. My naturalnie jesteśmy przedsiębiorczy, tylko co najwyżej może to być tłamszone i zabijane. I teraz jak myślę o swojej córce, to kwestią kolejną jest kształtowanie, czy raczej rozwijanie talentów, wspieranie, zachęcanie do rozwoju tych talentów. Dobry rodzic nie czepia się trójki z języka polskiego, tylko cieszy się z piątki z matematyki lub vice versa i zachęca dziecko do tego, by rozwijało się w wolności, w tym, co najbardziej lubi. Czasem dziecko może to źle zlokalizować, pamiętam, jak kiedyś dziadek zapłacił mi pięćdziesiąt złotych za przeczytanie „Lalki” Bolesława Prusa i powiem szczerze, że były to dobrze zainwestowane pieniądze, bo ja pokochałem Prusa nie dla pięćdziesięciu złotych, ale jak się wgryzłem w tę książkę, to się okazało, że Bolesław Prus, taki bardzo przedsiębiorczy autor, przez wielu znienawidzony, jest wybitny. Okazało się, że polubiłem literaturę, więc można czasem zachęcić w ten sposób, ale właśnie powinno się zachęcać, a nie zmuszać. Dziadek mnie zachęcił pięćdziesięcioma złotymi, a nie powiedział, że mam przeczytać i już albo że mnie złoi jak nie przeczytam. No i zachęcać do udziału w konkursach, znowu – nie zmuszać, że ma dziecko wygrać olimpiadę, ale zachęcić i wskazywać na to, że jest w czymś genialne. Mówić mu, że jest świetne w tym, co robi i pokazywać mu jego mocne strony, bo dziecko może ich samo nie widzieć. Mówić mu, w czym jest dobre. Jest szereg rzeczy, które można zrobić, na przykład moi rodzice zdecydowali się nie sprawdzać moich prac domowych i nie sprawdzać moich ocen i dali mi wolność, bo to ja jestem odpowiedzialny za swoje oceny. Ja w tej odpowiedzialności czułem się wolny – nie biczowałem się za czwórkę jakąś zdobytą, ale miałem wtedy naturalne pragnienie, aby być dobrym i żeby mieć tę piątkę czy szóstkę z matmy. Wtedy zacząłem podchodzić do tego ambicjonalnie, że chcę po prostu! Sam chcę. Wtedy mamy wewnętrzne chcenie, a nie zewnętrzne przymuszenie. Wewnętrzne chcenie znowu to jest wewnątrz-sterowność versus zewnątrz-sterowność. Jeżeli ktoś jest sterowany zewnętrznie, tylko bodźcami zewnętrznymi, to nie mamy wtedy tutaj mowy o przedsiębiorczości. Przedsiębiorca jest zawsze wewnątrz-sterowny, bo przedsiębiorca to jest ta osoba, która jest samotna na szczycie, która już nie ma szefa nad sobą, który ją do czegoś zmusi, która już nie ma presji, która sama stanowi o sobie. Więc takie warunki trzeba kształtować.

M.B.: I na koniec takie pytanie. Jakie powinniśmy sobie zadać pytania albo jakie sprawdzić parametry, żeby ocenić, czy nasz biznes idzie dobrze, czy może warto byłoby zwrócić się o pomoc do jakiegoś przedsiębiorcy, mentora, że coś jest nie tak w firmie? Bardzo często my nie zdajemy sobie z tego sprawy, są już jakieś sygnały, a my reagujemy, kiedy jest krach i firma bankrutuje. Czy jest coś takiego, na co można zwrócić uwagę szybciej?

P.M.: Tak. Po pierwsze, jeśli jesteś w swojej firmie tylko po to, aby zarabiać pieniądze, to znaczy, że prawdopodobnie twoja firma nie będzie się rozwijać. To jest duże uproszczenie, nie zawsze tak będzie, ale bardzo wielu przedsiębiorców myśli o swoich firmach: „ja zarabiam pieniądze”. Ich celem jest zarabianie pieniędzy. Żeby zbudować silną firmę, twoim celem nie może być zarabianie, tylko właśnie reinwestowanie i budowanie firmy. Rezultatem jest to, że się więcej zarabia, ale jest to rezultat wtórny wobec tego, że się najpierw buduje. Firmy i przedsiębiorcy, którzy koncentrują się na zarabianiu, na tym, żeby po prostu zarobić, „ja chcę więcej zarobić”: zadaj sobie pytanie, czy ty chcesz zarobić pieniądze po prostu, czy to jest twój cel? Taka firma najczęściej się nie rozwija, chyba że ktoś się dobrze wstrzeli w dobry temat. Trzeba się skupić na rozwoju struktur, na rozwoju organizacji, na coachowaniu ludzi, zatrudnianiu, tworzeniu systemów pod ludzi, szkoleń, motywacji, na budowaniu czegoś większego niż ja sam. I wtedy dochodzimy do takiego etapu, że zamiast zarabiać 100 tys. złotych i brać 100% dla siebie, wchodzę na ten etap, gdzie zarabiam tylko 10% ale z dziesięciu milionów i na tym polega ta różnica, żeby przejść na ten poziom. Więc to jest taki pierwszy sygnał ostrzegawczy – czy jesteś w branży zarabiania. Drugi to czy od ostatnich paru lat zbudowałeś realną wartość? Czy budujesz wartość, czy jesteś de facto w tym samym miejscu, gdzie byłeś 3, 4 lub 5 lat temu? Czy gdyby dzisiaj miało ciebie zabraknąć, to twoja firma potrafiłaby działać bez ciebie? Czy zostawiłbyś po sobie jakąś wartość, którą twoje dzieci, żona, mąż mogliby po tobie pociągnąć dalej? Czy byłoby co sprzedawać? Czy gdybyś zniknął, to nie byłoby nic? Co po sobie zostawiasz? Czy wykreowałeś właśnie realną wartość w swojej firmie? Jeżeli tego nie ma, to potrzebujesz wsparcia w postaci EuroCash czy właśnie Akademii Biznesu. Powinieneś skorzystać z takiego wsparcia, żeby się rozwinąć mentalnie. To są kluczowe kwestie. Wreszcie, jeśli nie ma stabilizacji, to najczęściej nie ma strategii i znowu dochodzimy do tego samego miejsca, że potrzebujesz wsparcia, żeby zbudować model biznesowy. Właśnie, czy masz konkretny model biznesowy, strategię w swojej firmie i wizję, gdzie będziesz z tą firmą za pięć, dziesięć lub piętnaście lat. Jak tego nie masz (czasami się do tego długo dochodzi; jest takie pojęcie, które ukułem: mglista wizja), potrzeba wsparcia, żeby jak najszybciej to odkryć, bo warto skrócić drogę z pięciu lat do pięciu miesięcy. A to właśnie daje dobry mentor, grupa wsparcia i indywidualne prowadzenie.

M.B.: Super. Bardzo Ci dziękuję za rozmowę.

P.M.: Ja również serdecznie dziękuję i wspólnie zapraszamy na nasze strony internetowe. Więcej o Akademii Biznesu Piotra Michalaka dowiesz się na stronie akademia-biznesu.org.

M.B.: Jeżeli jeszcze nie było Cię w klubie EuroCash, zapraszamy na naszą stronę eurocash.edu.pl. Znajdź klub w swoim mieście. Do zobaczenia.

Transkrypcja wywiadu z Piotrem Michalakiem przeprowadzonego przez Magdalenę Balcerzak. Zapraszamy do odsłuchania oryginału.

Pin It on Pinterest