Zaznacz stronę

Oliwia Kwaśkiewicz ma 17 lat i jest laureatką ogólnopolskiego konkursu „Szkoła marzeń”. Konkursowi temu patronował Senat Rzeczypospolitej Polskiej. W konkursie wzięło udział ponad 7500 uczestników. Z tej grupy parlamentarzyści zakwalifikowali do etapu ogólnopolskiego 662 prace. W finale nagrodzono 29 osób. Uznałem tekst młodej triathlonowej sportsmenki za bardzo interesujący i dlatego postanowiłem po rozmowie z Oliwią opublikować go na swoim blogu. (Śródtytuły pochodzą ode mnie, a w następnym felietonie odwołam się do tego tekstu).

Moja szkoła marzeń – część I

Drodzy politycy! Zwracam się dziś do was nie jako uczennica, ale jako ciekawy życia, młody człowiek. Człowiek, który dopiero wchodzi w życie i poznaje je. Jako ktoś, kto ma za sobą dopiero 17 lat. Ktoś kto jeszcze nigdy nie pracował, nie miał kredytu i nigdy nie doświadczył problemów dorosłych. Dziś zwracam się do was, by zwrócić uwagę na moim zdaniem

ogromy problem w szkolnictwie.

Odkąd chodzę do szkoły, nurtuje mnie jedno pytanie: dlaczego w szkołach tak mało mówi się o pieniądzach? To one w końcu są celem każdego z nas. Wszyscy chodzą do szkoły, by później dostać dobrą pracę, by zapewnić sobie dostatnie życie. Każdy wmawia mi, że jeżeli nie będę się uczyć, to nie znajdę pracy. W tym momencie nasuwa mi się kolejne pytanie: to dlaczego piątkowi uczniowie pracują dla trójkowych? Skoro piątkowi to ci najlepsi, to czemu oni pracują dla innych? Dzieje się tak, ponieważ są specjalistami w jakiejś dziedzinie i ich wiedza ogranicza się do pewnego kierunku, który zamyka ich w określonym kręgu ich kwalifikacji. Tego uczą nasze szkoły. Uczą nas, jak zostać specjalistami i iść na etat. Jedni zostaną docenieni, inni zaś nie. A co z uczniami, którzy nie skupiają się na jednej specjalizacji, tylko szukają różnych doświadczeń i radzą sobie w różnym środowisku? Oni są właśnie tymi trójkowymi. To oni tworzą miejsca pracy dla specjalistów, organizują i nadzorują ich działania. Są urodzonymi kapitalistami, którzy sami nie mają ogromnej wiedzy, ani umiejętności. Ich ogromną zaletą jest wykorzystywanie okazji, które pojawiają się na rynku. Potrafią być elastyczni i żadne środowisko oraz cel nie są dla nich przeszkodą. Ich zadaniem jest znalezienie odpowiednich fachowców i rozdzielenie im pracy. Tego właśnie brakuje w naszych szkołach. Młodzi kapitaliści są miażdżeni przez system edukacji. Ich pomysły i zapał zacierają się pod wpływem nauczycieli, którzy wpierają im, że jeżeli nie będą mieć wykształcenia, będą gorsi. Są oni traktowani niepoważnie, ponieważ mają ambicje. Mówią, że zostaną milionerami jak Steve Jobs i będą zarządzać ogromnymi korporacjami. Człowiek o mentalności nauczyciela nie potrafi tego w żaden sposób pojąć i dopuścić do swojej myśli, że przeciętny Kowalski da radę zarządzać firmą – a jednak. Dlatego pytam się was jeszcze raz:

czemu w systemie edukacji jest tak mało informacji o pieniądzach?

Dlaczego nie uczycie nas inteligencji finansowej? Czemu zamykacie nam drzwi do świata kapitalizmu i ogromnych możliwości? Czemu robicie z nas ograniczonych do pewnej dziedziny ludzi, którzy nie mają pojęcia jak zarządzać pieniędzmi? Czemu doprowadzacie do tego, że dług publiczny rośnie, a przepływ pieniędzy jest spowolniony, co prowadzi do inflacji? Czemu każecie nam oszczędzać pieniądze, które cały czas tracą na wartości? Nauczcie nas rozróżniać aktywa od pasywów. Pokażcie nam, co przynosi faktyczny i pewny zysk, nie wymagający od nas dużego ryzyka i pracy na etacie. Uczcie nas języka pieniędzy, tak jak uczycie nas języka prawników, lekarzy, fizyków, matematyków itd. Nie ograniczajcie naszych możliwości do pracy na etacie. Uwierzcie, że wśród nas są osoby, które przy niewielkim ukierunkowaniu będą w stanie tworzyć miejsca pracy dla wykwalifikowanej kadry specjalistów. Dajcie nam wybór i szanse, byśmy mogli zostać tym, kim naprawdę chcemy.

Szkoła moich marzeń to szkoła, która daje mi możliwości rozwoju w każdym kierunku.

Pokazuje mi wszystkie opcje, które mogę wykorzystać w dorosłym życiu. Nie zamyka mnie ona w kontekście fachowca danej dziedziny. Daje mi sposobność wykorzystania własnych pomysłów, omówienia ich i sprawdzenia, na ile są one wiarygodne i możliwe do zrealizowania. Uczy mnie pozyskiwać pieniądze z wszystkich czterech kwadrantów, które odzwierciedlają cztery różne sposoby zarabiania pieniędzy. Teraz szkoły skupiają się na etatowcach i ludziach samozatrudniających się, a co z inwestorami i ludźmi prowadzącymi własne firmy? System edukacji zapomniał o ich istnieniu. W idealnej szkole są oni jednak tak samo ważni. Jest im poświęcane tyle samo uwagi. Mam wtedy wybór, kim chcę zostać w przyszłości i jak chcę zarabiać.

Jak to wszystko powinno wyglądać? Na którym etapie naszego procesu edukacji powinna być wprowadzona pierwsza informacja o pieniądzach? Co powinny nam uświadamiać takie zajęcia? Cóż, moim zdaniem

pierwsza informacja o pieniądzach powinna się pojawić na pierwszym etapie uczenia się.

Wtedy, kiedy nasze ścieżki neuronowe w mózgu najlepiej zapamiętują i przyswajają informacje, czyli do 12 roku życia. Jest to czas naszego pierwszego etapu edukacji. Uczymy się wtedy, jak pisać, czytać, ale poznajemy też wiele nowych i ciekawych rzeczy. Dlaczego nie mielibyśmy wykształcić ścieżki o charakterze kapitalisty? Powinniśmy już wtedy mieć taką możliwość i przez zabawę oraz gry poznać techniki gospodarowania pieniędzmi. Jednym ze sposobów jest gra w Monopoly lub w Cashflow. Są to gry uczące zarządzania oraz inwestowania, a gra w nie sprawia dzieciom ogromną radość. W dalszych etapach edukacji powinniśmy poznać język pieniędzy, a następnie nauczyć się go używać. Te zajęcia nie mogą być oparte na teorii. Ich zadaniem powinno być symulowanie rzeczywistych sytuacji, które nas mogą spotkać w życiu. Powinniśmy się uczyć rozwiązywać problemy finansowe i umiejętnie reagować na zmiany rynku. Ważna też byłaby nauka o historii pieniędzy i kryzysów w różnych państwach. Taka edukacja zapewniłaby wiedzę praktyczną, która rzeczywiście miałaby swoje odzwierciedlenie w prawdziwym świecie.

Kto powinien zająć się naszą edukacją finansową?

Tu jestem pewna, że nie powinni być to nauczyciele. O pieniądzach nie może nas uczyć ktoś, kto nie ma o tym pojęcia, ponieważ gdyby oni mieli prawdziwą edukację finansową, nie pracowaliby na etacie. Powinni się tym zająć wiarygodni i prawdziwi kapitaliści. Takie osoby można wbrew pozorom spotkać wszędzie, tylko nie w szkole. Prowadzą one szkolenia biznesowe i motywujące. Chętnie opowiadają o sobie i swoich biznesach. Są w stanie łatwo wyjaśnić z pozoru trudne zjawiska na rynku. To oni odnieśli sukces i to oni powinni uczyć innych, jak to zrobić. Mówić o tym, jakie pułapki czekają w bankach, jakie trudności można spotkać podczas dążenia do własnego biznesu, jak szukać odpowiednich ludzi do współpracy i jak prowadzić firmę tak, by się rozwijała.

cdn.

Pin It on Pinterest