Zaznacz stronę

Poniżej znajdziecie transkrypcję wywiadu z Witoldem Casetti.

Magdalena Balcerzak: Witam Was bardzo serdecznie. Dzisiaj spotkaliśmy się z Witoldem Casettim, przedsiębiorcą polsko-włoskim, bardzo wyjątkowym – na pewno większość z Was wie i kojarzy, a ja dzisiaj mam okazję się z nim spotkać i zadać kilka pytań, które zawsze nas nurtują. Wito, takim pierwszym, podstawowym pytaniem jest: jak to się stało, że związałeś się z edukacją finansową? Większość z nas kojarzy cię z bardzo popularnego programu „Europa da się lubić” i nie wiedzieli, że jesteś też tak znanym na polskim rynku przedsiębiorcą.

Witold Casetti: Przede wszystkim buongiorno, witam serdecznie. Edukacja finansowa zaczęła się w moim życiu przypadkowo, bo w dwa tysiące dziesiątym roku brałem udział w takiej konferencji o edukacji finansowej i powiem Wam, że zmieniła moje życie radykalnie. W czym? W podejściu do finansów. Wyobraźcie sobie, że ja od dziewięćdziesiątego czwartego roku – wtedy to było już szesnaście lat, teraz już dwadzieścia jeden – jestem w marketingu finansowym. Jestem zadowolony, że dużo osiągnąłem w branży finansowej, ale to, że byłem w tej branży nie znaczy, że byłem wyedukowany. Edukacja finansowa zmieniła moje życie, dlatego że nareszcie zrozumiałem, jak to jest, że zarabiam, zarabiam, zarabiam i wydaję, wydaję, wydaję. Zarabiałem bardzo dużo w moim życiu, ale też wydałem w nim bardzo dużo. Kurczę blade, co jest grane? Proporcjonalnie do tego, ile zarabiam, tyle wydaję. Jak to jest? Edukacja finansowa mi tłumaczyła bardzo dużo rzeczy. Zmieniło się naprawdę głęboko moje życie, podejście – teraz mam zupełnie cele w moim życiu biznesowym (bo jako przedsiębiorca jestem aktywnym biznesmenem), ale tak naprawdę teraz wiem, co to jest niezależność finansowa i do tego dążę. Przedtem byłem nieświadomy, przedtem myślałem, że bogate osoby to osoby, które zarabiają bardzo dobrze, mają biznes czy biznesy, mają milionowe obroty, milionowe dochody. Nieprawda. Te dochody mogą się skończyć – każdy produkt ma swoją krzywą – i nie chodzi tu o sukces firmy/firm, ale o poukładanie i zarządzanie swoimi finansami.

M.B.: Powiedz mi, ponieważ pracujesz na co dzień z wieloma przedsiębiorcami, jak w ogóle oceniasz polską przedsiębiorczość?

W.C.: Jak z przedsiębiorczością u Polaków? Coraz lepiej! Jest tu dużo do nadrobienia, bo przez czterdzieści lat komunizmu niestety przedsiębiorczość nie była dozwolona de facto, więc rynek ma dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści lat i jest super prężny. Podoba mi się gospodarka w Polsce. Dlaczego między innymi mieszkam w Polsce? Dlatego, że dla przedsiębiorcy dużo więcej się dzieje w Polsce niż we Włoszech. Więc dla osób ambitnych, a jest ich bardzo dużo w Polsce, fantastyczny rynek. Nie ma co wyjeżdżać do Anglii czy do Włoch. Jest dużo do zrobienia w Polsce, a przedsiębiorczość… uczymy się przedsiębiorczości. Wiele osób płaci oczywiście za błędy, które robi – niektórzy nauczą się szybko, niektórzy się szkolą, bo trzeba się szkolić (można się nauczyć dużo wcześniej, szkoląc się), ale ogólnie jest pozytywnie.

M.B.: A jak oceniasz edukację finansową?

W.C.: Tu, niestety, jest bolączka, dlatego że w ogóle na świecie jest bolączka; edukacja finansowa leży, dlatego że nie jest prowadzona w szkole, nie ma jej w domach – wychodzimy z domu programowani przez rodziców, nie edukowani, jeśli oni sami nie są niezależni finansowo. Patrzmy na naszych rodziców – jeśli oni sami nie są niezależni finansowo, jak mogą nas uczyć niezależności finansowej? Ja jestem bardzo zadowolony z tego co dali mi rodzice, ale oni nie mieli edukacji finansowej i nie mogli mi przekazać. Również w Polsce jest to powszechny błąd, że przedsiębiorca, biznesmen, który rozwija swój biznes i idzie mu dobrze, ma dobry produkt, dobry marketing i zarabia mocno, to myśli, że już jest OK, w sensie, że już jest bogaty, już nie musi nic, nawet się szkolić (często pojawia się arogancja: po co mi szkolenia, po co mi edukacja finansowa, przecież liczy się biznes). Nie do końca. Edukacja finansowa pomaga ludziom, którzy jeszcze nie zarabiali i tym, którzy już dobrze zarabiają; nie ma ona nic wspólnego z tym, że dobrze zarabiasz. Zarabianie to jeden, tylko jeden element tej całej układanki. Ludzie słyszą „edukacja finansowa” (nie ma znaczenia, czy w Polsce, we Włoszech, w Europie czy na świecie) i mówią: „dobrze zarabiam, więc po co mi to?”. Albo na pytanie, co to jest edukacja finansowa, odpowiadają: „jak z zarządzaniem; najpierw muszę zarabiać, a potem będę zarządzał”. Osoba, która nie ma pieniędzy, mówi, że nie jest jej potrzebna edukacja finansowa, osoba, która dobrze zarabia, mówi, że nie jest jej potrzebna edukacja finansowa, a jednak jest im potrzebna, bardzo potrzebna.

M.B.: Powiedziałeś, że problemem jest przede wszystkim to, że rodzice nas tego nie uczą i w szkołach nas tego nie uczą. A skąd młodzi ludzie i biznesmeni mogą brać taką edukację finansową?

W.C.: Na przykład przez twoją grę, kochana. Ktoś może myśleć: „niewinna gra Euro Cash”, a potem okazuje się, że w grze dostaje „bęcki”, bo nie wychodzi z tego „wyścigu szczurów”, nie jest inwestorem, nie żyje z dochodu pasywnego i nie wie, o co chodzi. Można się dowiedzieć przez grę, można się dowiedzieć z książki takiej jak „Bogaty albo biedny, po prostu różni mentalnie” T. Harva Ekera, i taka literatura jest; można się dowiedzieć przez kurs, który organizuje też moja firma – co dwa tygodnie organizujemy kursy na temat edukacji finansowej – można spotkać się z Andrzejem Fesnakiem. Często dzieje się to przypadkowo albo kiedy ktoś nas zainteresuje, ale trzeba się zainteresować, bo w szkołach nie uczą nas, co dokładnie trzeba robić, aby stać się niezależnym finansowo. Nie uczą nas, jak budować aktywa i żyć z dochodu pasywnego. Nie mówią nam, że kredytów konsumpcyjnych w ogóle nie wolno brać, nigdy – a to one są często przyczyną, że osoby mają pętlę, gdzie wiedzą dokładnie, ile będą wydawać przez następnych kilka lat, a nie wiedzą jeszcze, ile będą zarabiać. Jeśli zapytasz Jana Kowalskiego: „ile będziesz wydawał przez następne dziesięć lat?”, to może nie będzie wszystkiego pamiętał, ale usiądzie, weźmie kartkę, pozapisuje, podliczy i w końcu mu wyjdzie, ile będzie wydawał przez te dziesięć lat. A jeśli zapytasz, ile będzie zarabiał przez następne trzy lata, to odpowie: „nie wiem; przede wszystkim mam nadzieję, że w ogóle będę miał miejsce do pracy”. Trochę rzeczy w szkole nie uczą, więc trzeba się obudzić. Panuje konsumpcjonizm i jest on zainteresowany tylko tym, żebyśmy wydali. Moi drodzy, mamy coraz więcej centrów handlowych, coraz więcej sklepów, coraz więcej internetowych sklepów – wszędzie sklepy muszą sprzedawać i wszędzie są okazje, wszędzie są promocje. Kiedyś promocje były tylko w styczniu, pamiętam wyprzedaże we Włoszech, teraz zawsze są promocje. Zauważcie, zawsze są okazje, na przykład „weź trzy, zapłać za dwa” – może potrzebujesz tylko jeden, a jednak kupiłeś trzy. Sztaby marketingowców pracują po to, żebyśmy wydali. Zauważcie, że nośniki reklamowe są wszędzie: reklama w kinie, w telewizji, w gazetach. Ja się informuję, oglądam film i często widzę, że reklama trwa dłużej niż film. Nie chcę tutaj robić antyreklamy pewnych kanałów, bo nie o to chodzi, we Włoszech jest to samo: siadam, żeby obejrzeć dobry film (od czasu do czasu, bo i tak rzadko oglądam) i później zapominam, o czym był ten film, bo dwadzieścia pięć minut trwa reklama. A to jest właśnie prawo rynku: trzeba się sprzedawać. Samochody nie są już takie niezniszczalne jak kiedyś; żyletki, pralki, telefony, wiecie, jak to jest – nie opłaca się go naprawiać, bo taniej kupić nowy. Umiemy bardzo dobrze wydawać, świetnie – jesteśmy mistrzami świata, kupujemy pasywa na lewo i prawo, a zapominamy o aktywach. Zapominamy, że tylko aktywa dają nam dochód pasywny, a dochód pasywny jest genialny, bo nie musisz pracować, a zarabiasz. Więc edukacja finansowa uczy nas, jak pracować mniej i zarabiać więcej. Widzę, że kiedy tak mówię do ludzi na naszych wykładach, to są mega zadowoleni. Oczywiście, że chcieliby pracować jak najmniej i zarabiać jak najwięcej. Wtedy pytam: „jesteście może w jakiejś korporacji, która was uciska, bo pracujecie dwadzieścia pięć godzin dziennie, bo również w domu macie pracę do zrobienia, w weekendy i tak dalej”? W edukacji finansowej jest niesamowita mądrość; to nie jest tylko kwestia zarabiania i bycia bogatym. Ja na przykład mam czworo dzieci i chcę z nimi spędzić czas, a jeśli pracuję cały dzień, to prawdopodobnie nie mam tego czasu. Edukacja finansowa pomaga w wielu sferach.

M.B.: Większość osób kojarzy cię z występów w różnych programach, jako dziennikarza, podróżnika i autora książek? Ja poznałam cię kilka miesięcy temu – jesteś dla mnie wzorem biznesmena, osoby, która w genialny sposób buduje wiele przychodów pasywnych i przepływów pieniężnych, masz ogromną wiedzę na temat ekonomii, polskiej gospodarki oraz biznesu – i moim zdaniem jesteś autorytetem w tych dziedzinach. Jak to się stało, że gdzieś tak trochę zrezygnowałeś, bo mam wrażenie, że robisz w ramach hobby takie życie celebryty i osoby medialnej, natomiast skupiasz się na biznesie? Mało jest takich osób w Polsce – skąd taki wybór i decyzja, że nie dałeś się ponieść temu nurtowi i zrezygnowałeś trochę z telewizji?

W.C.: Między innymi pomagała mi w tym edukacja finansowa; nie tylko ona – nie chcę teraz mówić, że wszystko, co teraz wiem, to zasługa edukacji finansowej, bo to byłaby przesada – ale mimo wszystko pomagała mi w tym. Co mnie interesuje w telewizji? Byłem tam kilka razy, nie pamiętam, ile i ile setek tysięcy ludzi mnie widziało, jeśli chodzi o marketing osobisty – natomiast interesuje mnie, żeby przekazać coś ludziom. I tu już jest problem: nie do końca mam czas, żeby przekazać ludziom to, co bym chciał. Już kiedy chciałem mieć własny program, zaczynają się schody. Byłem zaangażowany w bardzo interesujące projekty, gdzie pomysł z góry był, a jeśli masz swój pomysł, to musisz szukać sponsorów. Nie mówię, że to koniec. Absolutnie. Teraz jestem skupiony na rozwijaniu swojej niezależności, chcę mieć pięćdziesiąt lat i być niezależnym finansowo, to znaczy pracować, bo chcę, a nie dlatego, że muszę – a nadal, mimo iż żyję na bardzo dobrym poziomie, to muszę pracować; można dużo zarobić, a mieć taki stan życia, że i tak musisz pracować. Postanowiłem, że za cztery-pięć lat będę niezależny finansowo i miał taki dochód pasywny, że będę pracował, bo chcę. Wtedy wrócę do telewizji, w innym wymiarze, na spokojnie, gdy będę miał też więcej kontaktów dla moich programów. Ktoś od czasu do czasu złośliwie mówi: „ciebie już nie ma w telewizji”, a ja na to odpowiadam, że za kilka lat kupuję telewizję i będę w niej od rana do wieczora, więc o to się nie martw. Czy jestem aktorem? – Nie. Aktor ma inny stosunek do mediów – on musi tam być, bo on jest aktorem i musi być na scenie. Ja jestem na scenie, bo mam inny, dodatkowy cel – chcę coś mówić do ludzi – nie samo dla siebie, dla samej satysfakcji, bo aktor czy prezenter (mogę cytować, bo poznałem wielu w Polsce) nawet nie patrzą, ile zarabiają czy ile zarabiali w ostatnich latach, ale mają inny cel. Ja ten cel, żeby być rozpoznawalnym (nie mam DNA aktora, mam DNA przedsiębiorcy) mam dlatego, że chcę być mówcą motywacyjnym, chcę ludziom mówić o pewnych rzeczach, które zmieniły moje życie, jak na przykład edukacja finansowa. Nie zarabia się dużo z telewizji. Niewielu prezenterów zarabia dobrze. Dam ci taki bardzo konkretny przykład. Brałem udział w „Wyprawa Robinson”. To jest na licencji szwedzkiej, więc w Malezji spotykałem też ekipę z Grecji, ze Szwecji, które kręciły wtedy własne edycje. I żeby zrozumieć, jaki budżet mają polskie telewizje – nadal tak jest – my mieliśmy do wygrania 100 tysięcy złotych, więc 25 tysięcy euro. Minus podatek. Tam, czy Grecja, czy Szwecja, czy inne edycje, tak jak w Stanach Zjednoczonych – 250 tysięcy euro. Milion złotych. Dzień dobry, do widzenia. W Polsce są takie budżety. Tylko kilka osób zarabia bardzo dobrze, robi tylko i wyłącznie to i ma to DNA aktora, prezentera, jak na przykład Kuba Wojewódzki. Ja mam inne cele w życiu, więc nie mogę poświęcić za dużo czasu telewizji za projekty, które nie przybliżają mnie tam, gdzie chcę pójść, bo tak czy owak, dzięki „Europa da się lubić”, dzięki pięcioletniej – najdłuższej – współpracy z „Dzień dobry TVN” dalej jestem rozpoznawalny, często bywam w „Pytaniu na śniadanie” czy w TVN24. Jestem gościem, nie mam już tyle czasu dla telewizji, co kiedyś, ale w przyszłości tam wracam, bo telewizja to mass media, więc interesuje mnie od strony moich projektów.

M.B.: Jaki program zobaczymy, jaki program stworzysz, który pomoże Polakom być niezależnym finansowo?

W.C.: W formie zabawy chcę mówić też o edukacji finansowej. Aż się prosi. Więc będą to pewne z życia wzięte przykłady, jakieś scenki, coś takiego. Oczywiście nie jestem reżyserem i scenariusz musi być napisany przez osoby kompetentne, tak jak kiedy chcesz stworzyć firmę czy masz firmę, ale nie jesteś grafikiem, więc rozmawiasz z grafikami i oni tworzą według tego, co mówisz. Ja inspiruję ludzi, którzy potem tworzą – już widzę, kiedy będę szalał z reżyserem i scenarzystą; ułożymy jakieś dziesięć odcinków – potem wszystko musi się sprzedawać, bo rynek jest okrutny, jeśli będzie nuda, to ludzie bardzo szybko zmieniają kanał – to będzie coś w stylu „Europa da się lubić”. Był finansowany przez fundusze unijne z działu kultury, więc to była kultura, ale często kultura jest bardzo nudna; można nawet usnąć przy kulturze w telewizji, a jednak ludzie nie usnęli przy „Europa da się lubić”, bo był też taki aspekt rozrywkowy. Reżyser, Leszek Kumański, wtedy bardzo mądrze przekształcił nudę, gdzie ludzie opowiadają o swoich krajach, ale opowiadają sympatycznie, z anegdotami, z uśmiechem. To będzie coś takiego, bo ludzie chcą się śmiać. W sposób zabawny można uczyć ludzi i tak na przykład będzie wyglądał ten program. Lubię też podróże, więc może też coś podróżniczego.

M.B.: Poprzednio mówiliśmy o tym, że trzeba być niezależnym finansowo, trzeba mieć edukację finansową. Jeżeli już się tym zajmiemy, to jak zacząć pracę? Jeżeli osoba już po naszej rozmowie zda sobie sprawę, zainteresuje się, czym jest edukacja finansowa, zdecyduje, że chce więcej zarabiać i osiągnąć niezależność finansową, to w jakim sektorze twoim zdaniem najlepiej to zrobić? Czy jest możliwość osiągnięcia niezależności finansowej, pracując na etacie, czy trzeba rzucić i faktycznie dać się ponieść biznesowi czy innym aktywom?

W.C.: Procent składany jest tak fenomenalny, że trzeba zaczynać oszczędzać już dzisiaj. Dzisiaj może być nawet za późno – zależy, ile ma się lat – bo czas pomaga. Można być na etacie i osiągać pewne wyniki finansowe, jeśli systematycznie oszczędzasz, inwestujesz i pilnujesz, na ile pracują twoje pieniądze, czyli jaka jest stopa zwrotu. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że lokaty bankowe na przykład kilka lat temu były OK, teraz już nie są OK, przynajmniej jako skuteczna inwestycja. Nie mam nic przeciwko bankom, bo są niezbędne dla ekonomii, ale chodzi mi o to, żeby ludzie się obudzili. Więc etat też jest OK, bo niektórzy będą zawsze szukali tego typu bezpieczeństwa, którym jest stałe źródło dochodów. Nie ukrywam, ja zawsze zachęcam ludzi, żeby pracowali na własny rachunek – jest większa satysfakcja, na dłuższą metę możesz na pewno zarabiać dużo więcej, dlatego że zależysz tylko od liczby klientów, a nie od liczby godzin, które przepracujesz. To jest bardzo proste. Na etacie będziesz zawsze zależał od liczby godzin, a na własny rachunek od liczby klientów. Twoim pracodawcą jest wtedy klient, jeśli chodzi o własny rachunek. Ja pracuję na własny rachunek i kiedy moja organizacja czy mój sposób myślenia, czy mój pomysł zdobędzie tysiąc klientów, będę zarabiał więcej, niż gdybym miał tylko dziesięciu klientów. To jest proste. Od dzieciństwa to rozumiałem i chciałem być handlowcem, marketingowcem, pracować na własny rachunek. Lepiej byłoby, gdybyście się orientowali w kierunku własnego rachunku – ale to nie znaczy, że od razu. To znaczy, że można przez kilka lat pracować na etacie, a jednocześnie wychodzić poza strefę komfortu – to będzie kosztowało poświęcenie – żeby otwierać jednocześnie firmę i doprowadzić do momentu, kiedy (troszkę ryzyka zawsze będzie – pamiętajcie, że jeżeli chcecie mieć biznes, zarabiać dużo, nawet inwestycje – wszystko jest związane z ryzykiem, ale jest duże ryzyko i małe ryzyko) z małym ryzykiem można stać tylko i wyłącznie na własnych nogach. Kiedy pracujesz na etacie, to realizujesz plan kogoś innego; to nie jest twój plan, tak naprawdę, do końca. Patrzę na moich rodziców i oni pracowali czterdzieści lat, mieli dużo marzeń, między innymi podróżniczych, ale widzę, że na emeryturze nie mają pieniędzy, żeby podróżować. W związku z tym, czy można się realizować na etacie? Można – ale jest dużo możliwości i niezależność finansową lepiej osiągnąć przez biznes, dlatego że zarabiając więcej, mogę więcej inwestować i różnie inwestować, mogę też przyspieszyć, zrobić takie turbodoładowanie do moich inwestycji, żeby szybciej osiągnąć niezależność finansową. Zobaczcie w historii, na rynku światowym jeśli ktoś ma czterdzieści lat i już nie musi pracować, bo ma dochód pasywny wystarczający, żeby pokryć jego koszty (jego koszty są bardzo małe, więc niekoniecznie musi zarabiać dużo, żeby być bezpiecznym finansowo), to i tak zrobił to poprzez własny biznes. To jest bardzo długi proces, żeby na etacie być niezależnym finansowo, może nawet nie wystarczyć jedno życie, żeby być niezależnym.

M.B.: Dziękuję ci bardzo. Powiedz mi jeszcze, gdzie można się z tobą skontaktować? Jak można się z tobą spotkać, żeby jeszcze więcej z tobą porozmawiać na temat przedsiębiorczości, biznesu? Wiem, że jesteś otwarty na spotkania z ludźmi i ktokolwiek potrzebuje pomocy w tej dziedzinie, to nie ma problemu, żeby z tobą porozmawiać?

W.C.: Tak, dam swój adres mailowy. Wiele naszych spółek, nasza firma szkoleniowa bardzo pomaga ludziom się rozwijać, bo temat rozwoju osobistego to następny niesamowity nurt. Podaję swój mail: w.casetti (małpa) gmail (kropka) com. Na tym mailu czekam na Wasze maile z pytaniami, konferencje, możecie zostawić Wasz numer telefonu, ja zadzwonię i się skontaktujemy.

M.B.: Super. A jakaś strona internetowa?

W.C.: Strona internetowa: skuteczneinwestowanie.pl

M.B.: Dziękujemy Wam bardzo, zapraszamy na strony Witolda oraz na stronę klubeurocash.edu.pl, gdzie dowiecie się więcej na temat edukacji finansowej.

W.C.: Arrivederci, ciao!

Pin It on Pinterest